Za wyjątkiem kilku ciekawych choć nie bardzo spektakularnych wydarzeń, jak zdobycie kryształowej kuli przez Małysza, czy przyznanie Polsce prawa organizacji Euro 2012, tudzież wybory we Francji czy planowany start Baracka Obamy na fotel prezydenta USA, rok 2007 nie obfitował w zdarzenia godne odnotowania przez zwykłego kolekcjonera, zbieracza monet, banknotów czy antyków. Za wyjątkiem jednego.

Z zamiłowania do sztuki jej badania i interpretacji, ciekawości historii znanych i nieznanych oraz szacunku dla tradycji, w centralnej Polsce, powstała nowa firma kolekcjonerska, o profilu numizmatycznym, prowadząca skup monet, medali i banknotów na terenie Łodzi, z biegiem czasu całego Województwa Łódzkiego i dzisiaj całej Europy..

Historia jednak sięga nieco dalej wstecz do roku 1991, kiedy to Andrzej Szafrański z Łodzi, zbieracz znaczków, monet, odznaczeń i innych przedmiotów kolekcjonerskich wraz z innymi pasjonatami założył, istniejące do dzisiaj Stowarzyszenie Numizmatyków Profesjonalnych, którego członkowie zawodowo zajmują się numizmatyką i handlem monetami. W tym samym roku łódzki kolekcjoner zdecydował się założyć wraz ze wspólnikiem sklep numizmatyczny na ul. Narutowicza 35, w idealnej lokalizacji naprzeciwko Łódzkiego Teatru Wielkiego. Sklep szybko zyskał popularność i stał się jednym z najlepszych miejsc na sprzedaż monet, banknotów, odznaczeń i innych kolekcjonerskich artefaktów.

Po kilku latach prosperity, pozbywając się udziałów w poprzednim podmiocie, numizmatyk założył własny sklep w centrum miasta niedaleko Placu Wolności, głównego miejsca spotkań ludzi wyruszających na spacer po ulicy Piotrkowskiej. Lokal znajdował się na ulicy Legionów 14, kiedyś jeszcze za, jak to się zwykło mawiać "słusznie minionych czasów", nosząca nazwę Obrońców Stalingradu. Sklep służył przez kilkanaście lat kolekcjonerom z całej Polski. Wielu zainteresowanych mogło przyjść kupić ciekawe antyki, monety, medale, obrazy, czasami także zegarki stare srebra i inne. Mogli również spocząć i pogawędzić z właścicielem o wspólnych zainteresowaniach kolekcjonerstwem. Andrzej Szafrański do dzisiaj jest ekspertem monet wpisanym na listę ekspertów SNP. Tymczasem, hołdując rodzinnej tradycji, syn tego łódzkiego antykwariusza i numizmatyka Krzysztof Szafrański, który od dziecka miłował kulturę, sztukę, zbierał znaczki i monety, skończywszy studia, założył działalność gospodarczą pod nazwą SCHAFRAN i w marcu 2007 roku firma zaczęła stopniowo rozwijać skrzydła, działając na początku wyłącznie w internecie.

Początkowo asortyment firmy nie był szczególnie wyszukany. W ofercie dostępne były monety polskie i zagraniczne od 1800 roku, złote, srebrne, miedziane i inne, medale międzywojenne i współczesne, odznaczenia, odznaki i popularne banknoty. Sprzedaż odbywała się wtedy głównie na portalu allegro i rynkach kolekcjonerskich. Firma stawiała na rozwój, konstruując swoją ofertę tak, aby wielu kolekcjonerów mogła znaleźć coś ciekawego dla siebie. Z biegiem czasu i pozyskiwaniem coraz to bardziej wymagających klientów, PHU Schafran poszerzało spektrum towaru dostępnego w ofercie.

Mijały lata. Handel rodzinny umacniał się na Polskim rynku. Ojciec handlował, jak za starych dobrych czasów, syn zaś wdrażał i ujarzmiał nowoczesne technologie. Firmy przetrwały pięcioletnią obniżkę cen na rynku kolekcjonerskim, która rozpoczęła się w roku 2013 i dotknęła może się wydawać dna w roku 2017. Oba podmioty w tym czasie musiały wzmocnić siły i zacieśnić współpracę. W roku 2015 "starszyzna plemienna" osiągnęła wiek emerytalny. Należało teraz przeanalizować, czy sklep na ul. Legionów 14 będzie nadal funkcjonował. Panowie Szafrańscy ustalili, że sklep, w związku z osiągnięciem przez ojca wieku emerytalnego poprowadzi syn Krzysztof.

Tym samym od trzech lat firma Schafran, oprócz swojej oferty internetowej, dysponuje sklepem stacjonarnym, w którym dzisiaj głównie jest skup monet, banknotów oraz innych antyków i staroci od obrazów począwszy na starych teodolitach skończywszy (więcej na skupmonet.info). Sprzedaż natomiast odbywa się, mamy XXI wiek, w przeważającej części przez internet, ale czasami i jakiś zbłąkany klient zawita w progi sklepu, aby dokonać zakupu jakiegoś artefaktu kolekcjonerskiego.